Czas i istota Wielkiego Postu (Artykuł archwalny z 2017/2)

Wielki Post nawołuje nas do przemiany życia, do nawrócenia. Zobaczmy, ile razy pada to słowo w czytaniach, choćby w księdze proroka Izajasza: „Nawróćcie się do mnie całym sercem, nawróćcie się do Pana, Boga waszego”. To jest główne przesłanie tego czasu, który św. Paweł nazywa czasem zbawienia. Wielki Post jest tym okresem, kiedy mocniej uświadamiamy sobie tę prawdę: Bóg jest między nami, ofiarował za nas swego Syna, Jezusa, który umarł na krzyżu, by dać nam życie wieczne, by nas wyzwolić z grzechu i śmierci. Te 40 dni, które rozpoczynamy mają nam o tym przypominać, ale nie tylko one. Każdego dnia przecież Bóg ofiarowuje się nam w Eucharystii, w Słowie Bożym, mówi do nas w drugim człowieku i przez wydarzenia naszego życia. Bóg jest stale obecny pośród nas, potrzeba byśmy otwarli oczy, zauważyli Go i zaprosili do naszego życia. Nawrócenie, przemiana serca dotyczy nie tylko Wielkiego Postu, lecz całego naszego życia. Czuwanie nad sobą, walka z własnymi słabościami ma się dokonywać w nas każdego dnia, a nie tylko przez 40 dni w roku. Mamy zatem te kilka tygodni, czas przygotowania serca na spotkanie z przychodzącym Bogiem. Czas naszego nawrócenia i działania Bożego miłosierdzia. „Wołasz Boga. On często schodzi po kryjomu. I puka do drzwi twoich, aleś rzadko w domu” – tak pisał Adam Mickiewicz. Potrzeba w tym czasie Postu wprowadzić swoje życie na właściwe tory, zmienić patrzenie na siebie, na swoje życie, naprawić to, co zepsute przez grzech, umocnić swoją wiarę, swoją relację z Bogiem i odbudować często nadszarpnięte relacje z innymi.
Myślę, że każdy z nas widział w swoim życiu obrazek, na którym Pan Jezus jako wędrowiec, z laską w ręku, stoi przed drzwiami domu i puka. Czeka aż ktoś Mu otworzy. Zwróciliśmy uwagę, że po Jego stronie nie ma klamki? Jezus puka, ale nie może wejść, jeśli ty nie wstaniesz i nie otworzysz Mu. Dom to twoje życie, twoje serce, Jezus chce wejść do twojego życia, lecz jeśli się nie zgodzisz, jeśli nie odpowiesz na Jego pukanie, pójdzie dalej. Papież Benedykt XVI tak mówi: „Jestem wezwany, aby być wrażliwym na obecność Chrystusa, który puka do moich drzwi; żeby nie być głuchym na Niego, bo serca tak bardzo ogłuszone są rozmaitym zgiełkiem świata, że nie możemy dosłyszeć milczącej obecności, kołaczącej do naszych drzwi. Zastanówmy się też, czy jesteśmy gotowi otworzyć drzwi swojego serca? To serce jest tak przepełnione wieloma innymi rzeczami, że nie ma w nim miejsca dla Chrystusa i teraz nie mamy czasu dla Niego. I tak, nieczuli, głusi na Jego obecność, pełni innych spraw, nie słyszymy tego, co najistotniejsze: On puka do drzwi, jest blisko nas, a tym samym jest blisko prawdziwa radość, która jest silniejsza niż wszystkie smutki tego świata i naszego życia”. Bóg przychodzi w tym świętym czasie i puka do drzwi naszego serca, lecz często nasze serce jest gdzie indziej, zajęte rozmaitymi sprawami, pogonią za tym co materialne, jesteśmy poza Bogiem i Jego apel, Jego słowa pozostają w nas bez odzewu. Nie chcemy przegapić tego pukania, ale przez nasze nawrócenie w tym świętym czasie Wielkiego Postu otworzyć drzwi naszego serca Chrystusowi.
Nie spotkałem jeszcze osoby, która nie musiałaby się nawracać, która byłaby wolna od jakiejkolwiek słabości. Każdego dnia zmagamy się z grzechem, staramy się zmieniać nasze życie na lepsze nie tylko w tym wymiarze materialnym, lecz również duchowym. Wielu z nas podejmuje w okresie Wielkiego Postu różne umartwienia po to, by móc walczyć ze swoimi słabościami, by wyzwalać się z grzechu. Pięknie o tym mówi papież Paweł VI: „Pan pobudza nas, byśmy zrozumieli, że nawrócenie, jakiego od nas żąda, żadną miarą nie jest cofaniem się, jak to się stało na skutek grzechów. Przeciwnie, nawrócenie jest wprowadzeniem na właściwą drogę i postępem ku prawdziwej wolności i radości”. Tym właśnie jest nawrócenie, powrotem i postępem na właściwej drodze, która wiedzie nas do właściwego celu, czyli Boga. Szatan, który jest mistrzem przebiegłości prezentuje nam różne drogi, często bardziej atrakcyjne i przestronne niż Boża droga, lecz wiemy dobrze, że wiodą one zawsze w ślepy zaułek, kończą się naszym upadkiem, a często również duchową śmiercią. Pan Jezus tak to podsumowuje w Ewangelii, znamy wszyscy doskonale te słowa: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia wiecznego; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują”. A św. siostra Faustyna w Dzienniczku prezentuje nam taką wizję: „W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości, muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą, tańcząc i bawiąc się dochodzili do końca, nie spostrzegli się, że to już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach.”
Każdy grzech prezentuje nam szerokie możliwości samorealizacji, wygląda zawsze na coś pięknego, przyjemnego, atrakcyjnego, co da nam ogromne szczęście. Jak się potem okazuje, szczęście jest prowizoryczne, a cena, którą musimy zapłacić - wielka. „Zły proponuje ci szczęście tutaj na ziemi, lecz potem wieczny smutek, Bóg proponuje ci w tym życiu krzyż, lecz potem wieczną radość”. Życie jest walką, wojną, którą – chcemy czy nie – musimy stoczyć, najpierw z samym sobą, z własnym egoizmem, a potem z grzechem i słabością, które nieustannie nas atakują. Na tę wojnę składa się wiele bitew, z których jedne wygrywamy, a drugie przegrywamy. Nie zawsze dajemy sobie radę z grzechem, czasem on nas przerasta i powoduje nasz upadek i naszą klęskę. Nikt z nas nie jest od razu święty, tej świętości ciągle się uczymy i osiągniemy ją w pełni dopiero zjednoczeni z Bogiem w wieczności. Tymczasem trzeba nam się zmagać. Jest to proces, który obejmuje całe nasze życie. Św. Josemaria Escriva de Balaguer mówi, że „nawrócenie jest sprawą chwili; uświęcenie jest dziełem całego życia”. Nie wystarczy sobie powiedzieć, że się nawróciłem i tyle, nie wystarczy jedna spowiedź w okresie Wielkiego Postu i Komunia święta w czasie wielkanocnym, jedna modlitwa, jedna zamówiona Msza św. czy udział w rekolekcjach parafialnych. Musimy każdego dnia się modlić, spowiadać się za każdym razem, gdy ciężko zgrzeszymy, przyjmować jak najczęściej Komunię świętą, chodzić regularnie do kościoła, czytać codziennie Słowo Boże, itd., byśmy mieli motywację i siły do pójścia tą wąską drogą, którą proponuje nam Chrystus.
Grzech nie ma wakacji, nie zadzwoni na nasz telefon, by się zapytać, czy może przyjść, nie wyśle nam tweeta, tylko przywali przy każdej okazji, gdy przestaniemy czuwać. „Nawrócenie to ciągła przemiana życia, ciągła a nie sporadyczna”. Grzech strzela w ciebie każdego dnia, a ty raz do roku wyciągasz swój karabin i oddasz kilka strzałów, myśląc że to wystarczy. Co to za żołnierz, który tak robi, jaką walkę on toczy? Twoje nawrócenie ma się dokonywać każdego dnia. Każdego dnia musisz sobie postawić pytanie: Co mogę zrobić, żebym nie upadł, żebym był lepszy, bardziej podobny do Chrystusa? A potem zacznij to robić. Nie zostawiaj tego na później, bo później już tego nie zrobisz. „Człowiek zawsze może wstąpić na lepszą drogę - póki żyje” – pisze Henryk Sienkiewicz. Szatan tak łatwo z nami wygrywa, ponieważ my łatwo rezygnujemy z walki o nasze zbawienie. Zamiast iść wytrwale po kamienistej drodze Chrystusa, wolimy ruchomy chodnik, który proponuje nam Zły, który to chodnik kończy się niestety równią pochyłą.
Każda wojna, bitwa czy walka zaczyna się od decyzji: CHCĘ WALCZYĆ. Tak samo z naszym nawróceniem, musi je poprzedzić decyzja: CHCĘ WRÓCIĆ DO BOGA. Jak syn marnotrawny, który postanowił wrócić do ojca, bo miał już dosyć siedzenia wśród świń. Ty również wracaj do Boga za każdym razem, gdy wylądujesz w błocie grzechu. Może ten czas Wielkiego Postu jest właśnie tym momentem, w którym podejmiesz taką decyzję. I nie zniechęcaj się tym, że nie wychodzi, że znowu upadasz czy spowiadasz się z tych samych grzechów. „Człowiek musi zażegnać upadek, by sprostać kolejnemu”. Bóg za każdym razem jest gotów nas podnieść, jeśli tylko wyciągniemy ku Niemu ramiona. Zakończmy to rozważanie słowami św. Jana Pawła II: „Rozpocznij na nowo od Chrystusa ty, który zaznałeś miłosierdzia. Rozpocznij na nowo od Chrystusa ty, który przebaczyłeś i otrzymałeś przebaczenie. Rozpocznij na nowo od Chrystusa ty, który znasz ból i cierpienie. Rozpocznij na nowo od Chrystusa ty, który doznajesz pokusy obojętności”.
Archiwalny Nr 2017/2 w dostępny jako e-wydanie TUTAJ